Narty - wypożyczać czy kupować?

Pierwsze narty taty, które pamiętam, miały ponad dwa metry długości, były proste jak linijka i wąskie jak ołówek. Marzyłem, że kiedyś da mi je w prezencie. Tata jeździł na nich chyba dziesięć lat, ale do przekazania nigdy nie doszło. Dziś jestem instruktorem, jeżdżę poza trasami i na slalomach, ale moje najdłuższe deski nigdy nie przekroczyły 182 cm. Tata, choć z bólem serca, wymienił swoje ?zapałki? na nowsze, a od dobrych kilku lat zrezygnował z kupowania nart. Jeździ dwa tygodnie w sezonie i zupełnie by mu się nie opłacało.

Wypożyczać czy kupować? Napisz co myślisz na Facebooku Na narty.sport.pl

Technologia budowy nart rozwija się obecnie znacznie szybciej niż jeszcze kilkanaście lat temu. Rewolucja carvingowa udowodniła, że jest nad czym pracować, a producenci ścigają się w wypuszczaniu kolejnych nowości. Choć oczywiście wiele z tego jest marketingową grą, to porównując podobne modele z bieżącego sezonu i sprzed pięciu lat, nie sposób zaprzeczyć wyższości tym młodszym. Z butami sprawa jest prostsza. Muszą być wygodne i odpowiednio dla nas twarde. Starzeją się wolniej niż narty i bez problemu powinny służyć średnio-zaawansowanym narciarzom przez kilka sezonów. W nartach liczy się nie tylko kształt, ale też materiały z których są wykonane, ich waga, elastyczność, sztywność poprzeczna, szerokość i długość. Nowe materiały sprawiają, że narty dają coraz więcej przyjemności z jazdy, ale też niestety szybciej się zużywają. Choć zużycie odczują zwłaszcza bardziej zaawansowani narciarze, to stan nart nie pozostaje bez znaczenia również dla początkujących. Co robić, by co roku jeździć na najlepszym dla nas sprzęcie?

Są dwa rozwiązania. Zmieniać narty co sezon-dwa, lub też nie kupować ich wcale. Dla osób mało jeżdżących, albo lubiących próbowac nowości odpowiedź jest prosta - wypożyczać. Nikt, kto rozpoczyna przygodę z narciarstwem nie może być pewien, że połknie bakcyla, a co dopiero czy woli miększą czy twardszą nartę o szerszym lub węższym promieniu skrętu. Jedynym sposobem, by się przekonać, jest wypróbowanie kilku modeli nart na stoku.

Osoby o sprecyzowanych gustach, preferujące topowe modele powinny uzależnić swój wybór głównie od tego, ile dni w roku spędzają na stoku. Jeśli są to dwa tygodnie w którymś z alpejskich kurortów, raczej nie warto kupować. Wypożyczenie nart z najwyższej półki na sześć dni jazdy to koszt około ?120. Rezerwując narty jeszcze przed wyjazdem zaoszczędzimy pieniądze, a ponadto ograniczymy czas spędzony pierwszego dnia w wypożyczalni. Mamy też gwarancję, że sprzęt będzie po serwisie. Co więcej, w cenie wypożyczenia na tydzień dostajemy możliwość wymiany modeli z podobnego segmentu. Możemy na przykład jeden dzień spędzić na nartach firmy A, a drugiego dać szansę firmie B i, zamiast wierzyć testom, sprawdzić samemu które wolimy. Dłuższy skręt i krótszy skręt? Również nie powinno być problemu. Wypożyczalnie wymieniają narty co sezon, tak więc zawsze będziemy mieli do dyspozycji najświeższe modele. Haczyk jest taki, że bliżej początku zimy będą w lepszym stanie nić podczas późno wiosennych wypadów. Chyba, że załapiemy się na "przyszłoroczne" modele.

A co, jeśli na stoku spędzamy każdy możliwy weekend w sezonie? Wtedy oczywiście kupno wydaje się zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. Jeśli jednak chcemy mieć własne narty, trzeba o nie dbać. Regularnie oddawać do serwisu, używać dwóch ski rzepów i nie wozić w bagażniku na dachu bez pokrowca. Od tego ostatniego zależy funkcjonowanie wiązań, czyli bezpieczeństwo na stoku.

tekst: Franek Przeradzki

źródło: Okazje.info

Copyright © Agora SA