Droga do Innych Włoch
Przygoda zaczyna się późnym wieczorem w podwarszawskim garażu rodziców Marcina. Do busa pakujemy się we czwórkę (kilka słów o nas przeczytasz w zapowiedzi SüdtirolTrip ). Bagażnik wypełniony po dach - 12 par nart, 4 snowboardy, kilka kamer, dron, sprzęt do robienia nart, torby, plecaki. Prawdziwa ekspedycja. Wyruszamy po 23, google mapa proponuje drogę, którą jeszcze nie jechaliśmy. Jedziemy z Warszawy na Katowice, później A1, a w Austrii, zamiast jechać w kierunku przełęczy Brenner wybieramy mniejszą drogą przez Lienz (nie Linz), wzdłuż rzeki Drawa. To krótszy wariant, który po 13 godzinach jazdy kończy się w dolinie Pustertal we Włoszech.
San Candido nocą fot. Franek Przeradzki San Candido nocą | fot. Franek Przeradzki
San Candido, urokliwa miejscowość kilkanaście kilometrów od granicy - to nasza baza na pierwszą połowę wyjazdu. Będziemy zmieniać miejsce pobytu jeszcze dwa razy i jeździć w czterech ośrodkach, ale cały czas działamy w obrębie skipassu Dolomiti Superski (obejmującego w sumie 12 ośrodków i 1200 km tras).
Podczas wyprawy SüdtirolTrip powstało pięć filmów oraz powyższa zajawka. Pozostałe możesz zobaczyć pod tymi linkami. Pod każdym tytułem skrywa się również galeria zdjęć.
Wycieczka Giro delle Cime | Skitouring | Zjechać trasą Pucharu Świata | Włoskie Apres ski | Ekstremalne Apres ski
3 Zinnen czyli trzy szczyty
W ośrodku 3 Zinnen trafiliśmy na najbardziej suchą zimę we Włoszech od ponad 40 lat. Dookoła zielona trawa, ale stoki pięknie ośnieżone i przygotowane. Dowód na to, że żeby poważnie myśleć o prowadzeniu ośrodka narciarskiego w dzisiejszych czasach, trzeba zadbać o sztuczne naśnieżanie. Nawet w Alpach.
Giro delle Cime fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek Giro delle Cime | fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek
Kilka pierwszych dni spędzamy w okolicach Versciaco (czyt. Werszako) gdzie zaczyna się i kończy narciarska wyprawa Giro delle Cime. Słońce, różnorodne stoki, przytulne knajpki i karmienie reniferów (!) - taka jazda to marzenie chyba każdego narciarza. Najsłynniejszym stokiem jest Holzriese, najbardziej stromy stok narciarski we Włoszech. Naszą uwagę przykuł jednak niespodziewanie mały, niepozorny i zupełnie pusty stok z wyciągiem orczykowym w Passo Monte Croce. Szeroki, przyjemnie oświetlony i bardzo równy. Jak się później okazało, nie tylko nam wydał się wyjątkowy. Kilka dni wcześniej trenowała tam, w przerwie między zawodami Pucharu Świata, niedościgniona Lindsey Vonn.
Marcin na trasie Grio delle Cime fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek Marcin psuje ślady Lindsey | fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek
Skitouring
Po rekreacyjnej jeździe po trasach wyruszamy na poszukiwanie śniegu poza nimi. Znaleźliśmy go właśnie w okolicach trzech szczytów, od których nazwę bierze otaczający je ośrodek narciarski (dawniej nazywany Pustertal).
Skituring wokół Trzech Szczytów fot. Franek Przeradzki /GoPro Skituring wokół Trzech Szczytów | fot. Franek Przeradzki /GoPro
Niestety Skitouring kosztował naszego drona życie. Na szczęście w tym samym czasie Kuba Winkowski, kolega Marcina z LaOla Team skończył swoje zlecenie w Warszawie. Uzbrojony w nowego drona wylądował wieczorem w Monachium, skąd transferem dotarł do nas. Dzięki tej awarii nasza drużyna już do końca wyjazdu zwiększyła stan do pięciu osób.
Kuba Winkowski w pracy fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek Kuba w pracy | fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek
Alta Badia
Po pięciu dniach, kilkunastu karafkach Lagrein i jakichś 20 pizzach zjedzonych w San Candido ruszyliśmy na zachód. Jadąc wzdłuż trasy pociągu Ski Pustertal Express minęliśmy Bruneck/Brunico, objechaliśmy Kronplatz i przejechaliśmy do Corvary w Alta Badia. To jedno z kilku miasteczek, w którym oprócz standardowych, dla Południowego Tyrolu, języków włoskiego i niemieckiego, mówi się również po ladyńsku. To przedziwny język wywodzący się jeszcze z czasów Imperium Rzymskiego. Jeśli kiedyś będziecie w Dolomitach i usłyszycie, że ktoś mówi w języku niepodobnym do niczego, stawiałbym właśnie na ladyński.
Franek na Ercie, trasie Pucharu Świata na Kronplatz fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek Franek na Ercie | fot. Olek Pobikrowski | http://instagram.com/fotolek
W tym czasie nad Południowy Tyrol nadciągnęły ciemne chmury. Chmury zwiastujące nie tyle klęski i dziwne wydarzenia, co rychły opad śniegu. Przez cały drugi tydzień słońce oglądaliśmy nieco rzadziej, ale za to z dnia na dzień szczyty i doliny pokrywały się coraz grubszą warstwą śniegu.
Podczas pobytu w Alta Badia skupiliśmy się na dwóch zupełnie różnych rzeczach. Z jednej strony stoki Pucharu Świata - Gran Risa i Erta na Kronplatz, kilka dni po rozegranych tam zawodach Pucharu Świata. Z drugiej atrakcje poza narciarskie. Wspinaliśmy się na ściance i w lodzie, jeździliśmy na nartach po zamarzniętej rzece, jadaliśmy w doskonałych restauracjach i bawiliśmy w Apres ski. Gdybyście kiedyś tam trafili, L'Murin w Corvarze obowiązkowo!.
Val Gardena
Po kilku rewelacyjnych dniach w Alta Badia pojechaliśmy do Val Gardeny zmierzyć się z fatbike'ami i z Saslongiem, trzecią trasą Pucharu Świata. Saslong, tak jak pozostałe dwie, dostarczył niemałych wrażeń. Szczególnie ostatnia ścianka pokryta żywym lodem zweryfikowała, kto z grupy zadbał zawczasu o naostrzenie krawędzi.
Śniadanie przed zjazdem na rowerach, Val Gardena fot. Franek Przeradzki Restauracja Dantercepies na szczycie | fot. Franek Przeradzki
Fatbike'i (czyt. fatbajki) to po prostu rowery na bardzo grubych oponach, dzięki którym doskonale sprawują się na śniegu. No, "doskonale" jest może lekką przesadą, ale lepiej, niż gdyby takich opon nie miały. Na stok wjeżdżamy gondolą Dantercepies jeszcze po ciemku, wschód słońca zastaje nas na szczycie. Szybkie śniadanie dla rannych ptaszków, przeszkolenie i zjazd. Stok ma takie ukształtowanie, że po każdym stromym kawałku przychodzi wypłaszczenie, także pomimo uzyskiwania prędkości bliskich prędkości światła, można później z łatwością zwolnić. Wyszło na to, że z całej grupy wywróciłem się tylko ja, ale za to dwa razy. Cała zabawa to szybka akcja - o 8.30 otwierają stok dla narciarzy i do tego czasu rowerzystów nie powinno być już na trasie. Na dole oddajemy rowery, w garażu pod kolejką zmieniamy buty na narciarskie i cieszymy się kolejnym wspaniałym dniem na stokach Val Gardeny.
Zjazd na rowerach w Val Gardenie fot. Franek Przeradzki Fatbikerzy | fot. Franek Przeradzki
W ten sposób minęły dwa wyjątkowo przyjemne tygodnie. Wracaliśmy tą samą drogą, najedzeni, rozmarzeni i z niezliczonymi gigabajtami materiałów na dysku. Efekty tej kooperacji Nanarty.sport.pl, FREERIDERS, LaOla Team, regionu Południowy Tyrol i Dolomiti Superski możecie teraz oglądać na wielu platformach pod hasztagiem #SüdtirolTrip. Zachęcamy, mamy nadzieję że spodobają Wam się inne Włochy widziane przez pryzmat naszej wyprawy!
Podczas wyprawy SüdtirolTrip powstało pięć filmów oraz powyższa zajawka. Pozostałe możesz zobaczyć pod tymi linkami. Pod każdym tytułem skrywa się również galeria zdjęć.
Wycieczka Giro delle Cime | Skitouring | Zjechać trasą Pucharu Świata | Włoskie Apres ski | Ekstremalne Apres ski
tekst: Franek Przeradzki w imieniu załogi #SüdtirolTrip