Droga pnie się coraz wyżej, pokonujemy zakręt za zakrętem. Wreszcie jesteśmy na miejscu, 1883 m n.p.m. Parkujemy przy placu obok śniegowo-lodowej rzeźby - pary dzieciaków z sankami i napisem: "Passo Tonale". Zimą w miasteczku jest o wiele więcej przyjezdnych niż mieszkańców (400 osób). Tonale to osiedle wieżowców brzydko wkomponowanych w surowe, niedostępne góry. Na szczęście jest ich niewiele, to apartamentowce wybudowane w latach 70. jako lokum dla narciarzy. Wokół roztacza się śnieżna pustynia.
Po jednej stronie szosy na łagodnych stokach wyznaczono trasy niebieskie dla początkujących i czerwone dla bardziej zaawansowanych - kilkanaście wyciągów (orczyki i krzesełka) wwiezie nas na 2525 m; po drugiej stronie góry są wyższe i groźniejsze. Pod Cima Presena (3069 m) widać rozległy lodowiec, raj dla znakomitych narciarzy - z daleka to wielka biała plama wypełniająca skaliste zagłębienie.
Wyciągi na przełęczy Tonale to tylko część narciarskiego regionu Adamello. Nieco dalej znajduje się miejscowość Potendilegno z trasami dość trudnymi, dla dobrych narciarzy. Stoki na przełęczy Tonale obejmuje ski pass na całą Val di Sole. Możemy z nim jeździć także w rejonach Folgarida, Marilleva, Pejo, Madonna di Campiglio...
Przełęcz leży na granicy dwóch prowincji. Oprócz włoskiej i europejskiej powiewają tu niebieskie flagi z motylkiem (taki kształt ma prowincja Trentino) oraz zielone z białą koniczynką (symbol Lombardii). Okoliczne góry dawniej dzieliły Austrię i Włochy. O I wojnie światowej przypominają fragmenty fortyfikacji. Walczących po obu stronach frontu upamiętnia na przełęczy grobowiec-rotunda z posągiem Nike. Przy górnej stacji gondolek na lodowcu Presena zobaczyć można monument z drutami kolczastymi (pamiętają rok 1915), działkami i dwoma popiersiami - austriackiego żołnierza i włoskiego Alpino (żołnierz górskich oddziałów w charakterystycznym kapeluszu). Podobno jednak w czasie I wojny więcej ludzi zginęło tu od mrozu i lawin, niż od kul.
Służba w formacjach Alpino to powód do dumy, tyle że dziś żołnierze wyznaczają górskie szlaki, dbają o schroniska i uczą się jeździć na nartach. Na Passo Tonale często można spotkać umundurowaną "szkółkę". Rośli wojacy, także dziewczyny, z zazdrością patrzą na odważnie śmigające po stoku maluchy w odblaskowych "fartuszkach" na kurtkach i w kaskach (we Włoszech muszą w nich jeździć wszystkie dzieci do 14. roku życia). Jak na razie najlepiej idzie im przewracanie się, ale z czasem pewnie dorównają carabinieri - patrolom policji odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i niesienie pomocy na stokach.
Kto chce zrobić sobie przerwę w nartach, może wybrać się na przejażdżkę śnieżnym skuterem (58 euro za 45 min dla dwóch osób), psim zaprzęgiem (godzina kierowania sankami ciągniętymi przez ujadające husky - 60 euro) lub wstąpić do przytulnego schroniska. Regionalnym daniem jest polenta (kukurydziany grysik na gęsto) z dodatkiem dziczyzny. Na deser - kawa z dodatkiem anyżowego likieru sambuca .
Potem znowu na stok. Najbardziej podoba nam się czerwona 4,5-km trasa nr 20 oraz biegnąca po przeciwnej stronie drogi Paradiso (Raj), nr 37, zaliczana do najlepszych czarnych tras w Alpach - 3 km świetnie przygotowanego, ale bardzo stromego zjazdu.
Także na lodowcu można się wyszaleć. Dostaniemy się nań z przesiadkami: gondola (przypomina czerwone jajo), krzesełka i orczyk. Szeroki stok ma jedną wadę - przy silnym wietrze trudno wytrzymać na tym bezleśnym wygwizdowie (lepiej zjechać wówczas w niższe partie góry).
Tonale widziane z krzesełek, które wywożą nas w górę, wygląda dość surrealistycznie, a to z powodu sterczących pomiędzy dziewiczymi stokami wieżowców. Za to schodzące się przy przełęczy surowe, niedostępne góry robią naprawdę niesamowite wrażenie.
Żal nam odpinać narty, ale nie tracimy dobrego nastroju, bo nadchodzi pora apres ski . Z przeszklonego baru Paradiso (jego żółty, parasolowaty dach widać z daleka) dobiega głośna muzyka. Schodzą się narciarze, instruktorzy, obsługa wyciągów, a nawet carabinieri . Wraz z wypitymi kuflami piwa i kubkami grzanego wina robi się coraz weselej. O wpół do piątej właściciel obwieszcza happy hour - płacimy za jeden drink, dostajemy dwa. Obwieszony stanikami bar (element wystroju czy forma zapłaty klientek?) przeżywa oblężenie. Zaczynają się zbiorowe śpiewy i tańce, co odważniejsi wskakują na stoły. Zabawę można kontynuować w pubach i klubach, z których słynie Tonale. Okoliczna młodzież nie kryje, że często przyjeżdża na przełęcz nie na narty, lecz właśnie dla zabawy.
Zanim wrócimy do hotelu - ostatni rzut oka na tonące w mroku stoki. Widzimy ruchome światełka ratraków szykujących trasy na następny dzień. Rano znów będą gładkie jak stół...
Dojazd. Tonale leży przy drodze nr 42 łączącej Bergamo i autostradę A22 (za Brennero najlepiej zjechać w miejscowości S. Michele all'Adige)
Karnet Adamello Ski (22.12.2007 - 06.01.2008, 26.01.2008 - 09.03.2008): trzydniowy: 90 euro - dorośli, 73 euro - dzieci, seniorzy ; siedmiodniowy: 176 euro - dorośli, 138 euro - dzieci, seniorzy.
Zakupy. W Tonale najwięcej jest sklepów sportowych i z pamiątkami. Regionalne smakołyki - grappę, sery, domowe dżemy i bombardino (słodki drink na bazie ajerkoniaku) - znajdziemy w sklepie El Gerlo przy głównym placu.
Informacja turystyczna: Via Circonvallazione 1, tel. 00 39 036 492 066, info@adamelloski.com, niektóre darmowe broszury wydano po polsku.