Narty we włoskich Alpach: tam, gdzie raj jest czarny

Passo Tonale, przełęcz u wylotu doliny Val di Sole, to jeden z najlepszych włoskich ośrodków. Śnieg pokrywa stoki do końca kwietnia, a na lodowcu Presena białe szaleństwo trwa nawet latem

Oceń ośrodek na Forum>>>

Droga pnie się coraz wyżej, pokonujemy zakręt za zakrętem. Wreszcie jesteśmy na miejscu, 1883 m n.p.m. Parkujemy przy placu obok śniegowo-lodowej rzeźby - pary dzieciaków z sankami i napisem: "Passo Tonale". Zimą w miasteczku jest o wiele więcej przyjezdnych niż mieszkańców (400 osób). Tonale to osiedle wieżowców brzydko wkomponowanych w surowe, niedostępne góry. Na szczęście jest ich niewiele, to apartamentowce wybudowane w latach 70. jako lokum dla narciarzy. Wokół roztacza się śnieżna pustynia.

Po jednej stronie szosy na łagodnych stokach wyznaczono trasy niebieskie dla początkujących i czerwone dla bardziej zaawansowanych - kilkanaście wyciągów (orczyki i krzesełka) wwiezie nas na 2525 m; po drugiej stronie góry są wyższe i groźniejsze. Pod Cima Presena (3069 m) widać rozległy lodowiec, raj dla znakomitych narciarzy - z daleka to wielka biała plama wypełniająca skaliste zagłębienie.

Wyciągi na przełęczy Tonale to tylko część narciarskiego regionu Adamello. Nieco dalej znajduje się miejscowość Potendilegno z trasami dość trudnymi, dla dobrych narciarzy. Stoki na przełęczy Tonale obejmuje ski pass na całą Val di Sole. Możemy z nim jeździć także w rejonach Folgarida, Marilleva, Pejo, Madonna di Campiglio...

***

Przełęcz leży na granicy dwóch prowincji. Oprócz włoskiej i europejskiej powiewają tu niebieskie flagi z motylkiem (taki kształt ma prowincja Trentino) oraz zielone z białą koniczynką (symbol Lombardii). Okoliczne góry dawniej dzieliły Austrię i Włochy. O I wojnie światowej przypominają fragmenty fortyfikacji. Walczących po obu stronach frontu upamiętnia na przełęczy grobowiec-rotunda z posągiem Nike. Przy górnej stacji gondolek na lodowcu Presena zobaczyć można monument z drutami kolczastymi (pamiętają rok 1915), działkami i dwoma popiersiami - austriackiego żołnierza i włoskiego Alpino (żołnierz górskich oddziałów w charakterystycznym kapeluszu). Podobno jednak w czasie I wojny więcej ludzi zginęło tu od mrozu i lawin, niż od kul.

Służba w formacjach Alpino to powód do dumy, tyle że dziś żołnierze wyznaczają górskie szlaki, dbają o schroniska i uczą się jeździć na nartach. Na Passo Tonale często można spotkać umundurowaną "szkółkę". Rośli wojacy, także dziewczyny, z zazdrością patrzą na odważnie śmigające po stoku maluchy w odblaskowych "fartuszkach" na kurtkach i w kaskach (we Włoszech muszą w nich jeździć wszystkie dzieci do 14. roku życia). Jak na razie najlepiej idzie im przewracanie się, ale z czasem pewnie dorównają carabinieri - patrolom policji odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i niesienie pomocy na stokach.

***

Kto chce zrobić sobie przerwę w nartach, może wybrać się na przejażdżkę śnieżnym skuterem (58 euro za 45 min dla dwóch osób), psim zaprzęgiem (godzina kierowania sankami ciągniętymi przez ujadające husky - 60 euro) lub wstąpić do przytulnego schroniska. Regionalnym daniem jest polenta (kukurydziany grysik na gęsto) z dodatkiem dziczyzny. Na deser - kawa z dodatkiem anyżowego likieru sambuca .

Potem znowu na stok. Najbardziej podoba nam się czerwona 4,5-km trasa nr 20 oraz biegnąca po przeciwnej stronie drogi Paradiso (Raj), nr 37, zaliczana do najlepszych czarnych tras w Alpach - 3 km świetnie przygotowanego, ale bardzo stromego zjazdu.

Także na lodowcu można się wyszaleć. Dostaniemy się nań z przesiadkami: gondola (przypomina czerwone jajo), krzesełka i orczyk. Szeroki stok ma jedną wadę - przy silnym wietrze trudno wytrzymać na tym bezleśnym wygwizdowie (lepiej zjechać wówczas w niższe partie góry).

Tonale widziane z krzesełek, które wywożą nas w górę, wygląda dość surrealistycznie, a to z powodu sterczących pomiędzy dziewiczymi stokami wieżowców. Za to schodzące się przy przełęczy surowe, niedostępne góry robią naprawdę niesamowite wrażenie.

***

Żal nam odpinać narty, ale nie tracimy dobrego nastroju, bo nadchodzi pora apres ski . Z przeszklonego baru Paradiso (jego żółty, parasolowaty dach widać z daleka) dobiega głośna muzyka. Schodzą się narciarze, instruktorzy, obsługa wyciągów, a nawet carabinieri . Wraz z wypitymi kuflami piwa i kubkami grzanego wina robi się coraz weselej. O wpół do piątej właściciel obwieszcza happy hour - płacimy za jeden drink, dostajemy dwa. Obwieszony stanikami bar (element wystroju czy forma zapłaty klientek?) przeżywa oblężenie. Zaczynają się zbiorowe śpiewy i tańce, co odważniejsi wskakują na stoły. Zabawę można kontynuować w pubach i klubach, z których słynie Tonale. Okoliczna młodzież nie kryje, że często przyjeżdża na przełęcz nie na narty, lecz właśnie dla zabawy.

Zanim wrócimy do hotelu - ostatni rzut oka na tonące w mroku stoki. Widzimy ruchome światełka ratraków szykujących trasy na następny dzień. Rano znów będą gładkie jak stół...

Co, gdzie i jak

Dojazd. Tonale leży przy drodze nr 42 łączącej Bergamo i autostradę A22 (za Brennero najlepiej zjechać w miejscowości S. Michele all'Adige)

Karnet Adamello Ski (22.12.2007 - 06.01.2008, 26.01.2008 - 09.03.2008): trzydniowy: 90 euro - dorośli, 73 euro - dzieci, seniorzy ; siedmiodniowy: 176 euro - dorośli, 138 euro - dzieci, seniorzy.

Zakupy. W Tonale najwięcej jest sklepów sportowych i z pamiątkami. Regionalne smakołyki - grappę, sery, domowe dżemy i bombardino (słodki drink na bazie ajerkoniaku) - znajdziemy w sklepie El Gerlo przy głównym placu.

Informacja turystyczna: Via Circonvallazione 1, tel. 00 39 036 492 066, info@adamelloski.com, niektóre darmowe broszury wydano po polsku.

W sieci

http://www.adamelloski.com

http://www.valdisole.net

http://www.skirama.it

Copyright © Agora SA