Szybki skok na stok

W Polsce i tuż za granicą jest sporo doskonałych miejsc do szusowania. Takie niezbyt daleko położone ośrodki są świetną propozycją dla tych, którzy chcieliby pojeździć na nartach w weekend.

Oczywiście, że najprzyjemniej jest wyjechać na dłużej i cieszyć się długimi zjazdami przynajmniej przez tydzień. Co jednak zrobić, jeśli to niemożliwe - nie wyjeżdżać w ogóle? To kiepskie rozwiązanie. Lepiej wyruszyć do ośrodka czy choćby na pojedynczy stok, na który można dostać się w ciągu kilku godzin. Dzięki temu można spędzić na nim przyjemny weekend, a - jeśli jest położony bardzo blisko - choćby popołudnie. Ze znalezieniem takiego miejsca nie powinno być żadnego problemu: stoki narciarskie ciągną się jak Polska długa i szeroka, nawet na terenach, które w ogóle nie kojarzą się z górami. Można wybrać się na nie także tuż za granicę: i to nie tylko do znanych z nart Słowacji czy Czech, ale także do Niemiec czy na Ukrainę.

Nie tylko Kasprowym człowiek żyje

Pierwszym skojarzeniem związanym z hasłem "narty w Polsce" będą zapewne Tatry i Zakopane. Mimo tłoku, tłumów próbujących się dostać do kolejki na Kasprowy, niewielkiej ilości tras i gorszej infrastruktury, a niekoniecznie niższych cen w porównaniu z Alpami, wiele osób darzy je prawdziwym sentymentem. Dlaczego? Może dlatego, że właśnie tutaj stawiali swoje pierwsze kroki, a może nie wyobrażają sobie sezonu bez zjazdu spod obserwatorium w stronę Hali Gąsienicowej? Wiele osób ceni sobie również zjazd na drugą stronę - stromą trasą Kotła Goryczkowego z widokiem na Giewont i ustawiony na nim krzyż. Oprócz kultowego Kasprowego w Zakopanem kuszą też stoki w innych miejscach. Zjeżdżać można z Gubałówki (wjazd słynną koleją), Nosalu (trasy głównie łatwe, ale też bardzo trudne) oraz na Polanie Szymoszkowej. A po nartach wybrać się do aquaparku na orzeźwiającą kąpiel, wypocić w saunie albo zaszaleć w którejś z restauracji na Krupówkach, zajadając się kwaśnicą i moskolem. Jeśli się dobrze trafi, można spotkać i posłuchać ratowników opowiadających sobie, jak minął dzień w górach albo przysiąść przy kimś, kto przyniósł ze sobą skrzypki i właśnie postanowił na nich zagrać.

Tuż pod bokiem Zakopanego na narciarskiego potentata wyrosła Białka Tatrzańska. Kiedy stawiano na niej pierwsze krzesełka, zdemontowane ze słynnego Belvedere w Dolomitach, pewnie nikt nawet nie pomyślał, że w ciągu kilkunastu lat powstaną tu trzy ośrodki przyciągające narciarzy nie tylko z Polski. Kotelnica, Bania i Kaniówka są prawdziwą mekką dla początkujących, dla snowboardzistów przygotowano snowpark, a dla bardziej wymagających - kilka krótkich tras czerwonych. Z Białki niedaleko jest do Bukowiny Tatrzańskiej oferującej kilkanaście wyciągów. Ponieważ miejscowość leży dość wysoko, warunki do jazdy na nartach panują tu nawet w kwietniu. Niecałe 10 km od Bukowiny i prawie tyle samo od Zakopanego leży Małe Ciche - zagubiona wśród lasów niewielka tatrzańska wioska, niegdyś osada pasterska. Jej charakter najlepiej oddaje sama nazwa: jest tu po prostu spokojnie, a na trasach nie uświadczysz tłoku, zgiełku ani zbytnich trudności.

Dość spokojnie, nawet w szczycie sezonu, bywa w Beskidzie Sądeckim. Do Krynicy, gdzie można szusować nawet w sąsiedztwie zdrojowego deptaka, zjeżdżają całe rodziny. Na położoną na peryferiach uzdrowiska Jaworzynę wybierają się przede wszystkim wytrawniejsi narciarze - mają tu nowoczesną kolejkę gondolową, a wieczorem - najdłuższą w Polsce oświetloną trasę. Po nartach warto wybrać się na basen do któregoś z uzdrowisk, poszaleć na ślizgawce albo spróbować słynnej śliwowicy łąckiej. Sanatoryjne wczasy z nartami można połączyć także w Piwnicznej Zdroju: niedaleko leżą ośrodki Sucha Dolina oraz Dwie Doliny Muszyna-Wierchomla. Dzięki specyficznemu klimatowi jest tu kilka stopni chłodniej niż po sąsiedzku, a śnieg utrzymuje się od listopada do kwietnia. Krakowianie na szybkie narty mogą się wybrać także do jednego z ośrodków położonych niedaleko miasta - choćby Kasiny Wielkiej, Laskowej czy Myślenic.

Narty w SzczyrkuNarty w Szczyrku Fot. Tomasz Fritz/Agencja Wyborcza.pl

Prawdziwym królestwem dla narciarzy jest również Beskid Śląski, a w nim - Szczyrk, Ustroń, Wisła, Istebna, Brenna czy Bielsko-Biała. Tego pierwszego nikomu chyba nie trzeba przedstawiać - to stolica polskiego narciarstwa z ponad 60 km tras, w tym słynną czarną Bieńkulą (aż 404 m różnicy wysokości przy długości 1,5 km!). Beskid Żywiecki zaprasza m.in. do Korbielowa, Rycerki, Zawoi i Zwardonia. Położony w masywie Pilska Korbielów, w którym sezon narciarski trwa nawet do początku maja, oferuje ponad 20 km tras, snowpark i narciarskie przedszkole. Miejscowość jest cicha i spokojna, a trasy - dla każdego; najpopularniejsza z nich ma 4,5 km i jest jedną z najdłuższych w Polsce. Drugi co do wielkości ośrodek Beskidu Żywieckiego to położony tuż przy granicy słowackiej Zwardoń. Ta senna dziś nieco miejscowość w okresie międzywojennym była słynnym kurortem narciarskim, do którego kursował specjalny pociąg z Warszawy.

Przenosimy się w Sudety - niskie i łagodne, ale wcale nie mniej ciekawe. Tu mekką narciarzy jest Śnieżka i położony u jej stóp Karpacz. Trasy dla siebie znajdą zarówno początkujący (głównie w mieście), jak i bardziej doświadczeni (na Kopie). Niezłą jazdę oferuje również Szklarska Poręba, w której znajduje się ponad 20 km nartostrad o różnym stopniu trudności. Największy ośrodek Kotliny Kłodzkiej to Zieleniec o mikroklimacie podobnym do alpejskiego. To idealne miejsce dla początkujących i całkiem niezłe dla średniozaawansowanych z pięknie nasłonecznionymi trasami, stokami oświetlonymi także nocą i śniegiem, który leży tu nawet 150 dni w roku. Dzięki temu jest to miejsce, w którym można jeździć najdłużej w Polsce - nawet do końca kwietnia.

To nie koniec narciarskich atrakcji w Polsce. W Bieszczadach kuszą ośrodki: Bystre, Karlików, Komańcza, Solina, Ustrzyki Górne i kilka innych. Kameralne i spokojne, ale bardzo przyjemne na wypoczynek. Kilkanaście wyciągów oferują Góry Świętokrzyskie. Na Suwalszczyźnie można pojeździć m.in. w Pięknej Górze niedaleko Gołdapi i na Jasionowej Górze nad jeziorem Szelment Wielki. Stoki działają także niedaleko Łomży (stacja Rybno z naśnieżanymi i oświetlonymi trasami), Bełchatowa (powstała ze zwałów kopalnianych góra Kamieńsk) i na Lubelszczyźnie (m.in. Rąblów i Parchatka niedaleko Kazimierza Wielkiego).

Wschód, zachód, południe

Na szybki wypad można się wybrać także do któregoś z naszych sąsiadów. W Czechach jeździ się m.in. w Górach Orlickich, Izerskich i Jesionikach. Najbardziej popularne pozostają jednak Karkonosze, gdzie znajdują się: słynne Pec pod Śnieżką, Wielka Upa, Jańskie Łaźnie czy Szpindlerowy Młyn. Każdy z tych ośrodków oferuje trasy dla narciarzy i snowboardzistów, od oślich łączek po całkiem wymagające. Pobyt w Czechach będzie miły również dla podniebienia. Na stokach i przy trasach biegowych pełno jest schronisk i knajp, w których kucharze serwują lokalne specjały: placki ziemniaczane, knedliki, zupę czosnkową i buchty drożdżowe. Do popicia - oczywiście czeskie piwo.

Gdzie blisko można znaleźć idealny ośrodek narciarski?Gdzie blisko można znaleźć idealny ośrodek narciarski? Fot. Paweł Sowa/ Agencja Wyborcza.pl

Południowym sąsiadem, z którym bardziej kojarzą nam się narciarskie szaleństwa, jest jednak Słowacja. A jeżeli Słowacja, to przede wszystkim Tatry z Łomnicą i Szczerbskim Pleso. W tej pierwszej można szusować po najwyższej i najbardziej stromej trasie w całym kraju, mając przed oczyma widoki na wysokie Tatry. Jeśli nam się znudzi, możemy zamienić narty zjazdowe na biegówki, łyżwy albo paralotnię. Po nich dla złapania oddechu pójść do sauny albo pojechać do słynnego aquaparku Tatralandia w Liptowskim Mikulaszu. Znane i lubiane narciarskie regiony na Słowacji to także Mała i Wielka Fatra (m.in. ośrodek Rużomberok) oraz Beskidy. W tych drugich znajduje się jedno z najważniejszych słowackich centrów narciarskich - Wielka Racza. Ta nazwa znana jest zapewne wielu polskim miłośnikom białego szaleństwa - ośrodek położony jest tuż za granicą i kusi 12 trasami o łącznej długości 14 km.

Ośrodki niemieckie znajdują się na południu kraju w Alpach, mogą więc być alternatywą na szybki wyjazd dla mieszkańców zachodniej Polski. Najsłynniejsze z nich to Oberstdorf i Garmisch-Partenkirchen w skrócie zwany Ga-Pa. W tym drugim, znanym z Igrzysk Olimpijskich w 1936 r., jest grubo ponad 100 km tras. Ponieważ część z nich położona jest na lodowcu, można tu jeździć przez cały rok.

A jeśli wydaje ci się, że byłeś na nartach już wszędzie, czas wybrać się na Ukrainę. W karpackim Bukowelu czeka kilkanaście wyciągów i 50 km tras dla mniej i bardziej zaawansowanych. Ze szczytu widać panoramę Gorganów i dalekiej Czarnohory.

Copyright © Agora SA