Narciarz z prawem... jazdy!

Na razie to tylko pomysł: dokument uprawniający do poruszania się po określonych trasach. Zjawisz na nieodpowiedniej trasie - ponosisz odpowiedzialność za wypadek. A może powinny powstać oddzielne trasy dla snowboardzistów? - nad poprawieniem bezpieczeństwa na stokach zastanawia się Ludwik Żukowski

Z Ludwikiem Żukowskim, prawnikiem, prezydentem międzynarodowej organizacji Skilex International, rozmawia Monika Libicka

Od 15 lat działasz w Skilexie. Co to za stowarzyszenie?

Powstało 30 lat temu we Włoszech, aby pracować nad ujednoliceniem reguł bezpieczeństwa na stokach. Dla krajów alpejskich to bardzo ważna kwestia.

Tylko w 1999 r. w Tyrolu Południowym doszło do 9 tys. wypadków narciarskich.

To pokazuje skalę problemu. Na początku Skilex zajmował się jedynie bezpieczeństwem, m.in. stworzyliśmy dekalog narciarza FIS. Później zajęliśmy się ubezpieczeniami, regulaminami sportowymi, odpowiedzialnością za powodowanie lawin i poruszanie się w górach.

A jak jest w Polsce ze świadomością bezpieczeństwa?

Tragicznie. Nie uczy się reguł, tylko jazdy, a znajomość prawa narciarskiego jest zerowa.

Czy dlatego narciarstwo stało się niebezpieczne?

Od czasu upowszechnienia nart carvingowych liczba wypadków kolizyjnych wzrosła średnio o 300-400 proc. (np. we włoskim regionie Alto Adige aż 17-krotnie!), a brane pod uwagę są tylko wypadki zgłaszane przez poszkodowanych. Wiąże się to z szerszym promieniem skrętu carvingów i możliwością podjeżdżania pod górę. Kolizje często powodują snowboardziści, którzy bardzo szybko opanowują podstawy jazdy, ale nie rozwijają swoich umiejętności.

A na stokach jest coraz większy tłok.

Dzięki nartom taliowanym nauka jazdy stała się dużo łatwiejsza i szybsza. Firmy turystyczne i sportowe każdej jesieni robią wielkie akcje marketingowe, by popularyzować narciarstwo. Niestety, nie nadąża za tym rozwój infrastruktury. W Polsce w ciągu ostatnich trzech lat powstało aż 50 mikrostacji narciarskich, ale to wciąż mało. Będzie przyjeżdżać coraz więcej turystów zza wschodniej granicy - w ostatnim sezonie było ich o 150 tys. więcej niż w poprzednim.

Czy to prawda, że chcecie wprowadzić obowiązek noszenia kasków?

A może... narciarskie prawo jazdy? Dyskusje trwają. Mając określone umiejętności, możesz poruszać się tylko na trasach niebieskich i zielonych. Jeśli się zjawisz na trasie czerwonej, to: a) ponosisz odpowiedzialność za spowodowany wypadek; b) firma ubezpieczeniowa nie wypłaci odszkodowania; c) jeżeli ktoś na ciebie najedzie, będzie zwolniony od odpowiedzialności.

Może powinny powstać oddzielne trasy dla snowboardzistów, którzy stanowią zagrożenie z powodu ograniczoneego pola widzenia?

Czy Polacy interesują się tymi sprawami?

Dopiero od niedawna. Reguły bezpieczeństwa narciarskiego sformułowali prof. Lenkiewicz i dr. Rozmarynowicz w 1972 r. w formie kodeksu narciarskiego. Każdy narciarz i snowboardzista powinien znać reguły obowiązujące na stoku. Jak mówią prawnicy ignorancia iuris nocet, czyli niewiedza nie zwalnia z odpowiedzialności. A, jak widać na górskich trasach, bywa niebezpieczna.

Copyright © Agora SA