Narciarz zawsze ubezpieczony

Przed wyjazdem narciarze robią przegląd sprzętu, zlecają ostrzenie desek, ostatni raz oglądają mapy i ruszają w drogę. Niektórym nawet do głowy nie przyjdzie, żeby zadbać o odpowiednie ubezpieczenie. Jedni się łudzą, że w razie wypadku zostaną wyleczeni w ramach EKUZ, inni myślą - ?najwyżej zapłacę za lekarza i wrócę do domu?, a kolejni wierzą w moc ubezpieczenia wykupionego przez biura podróży, nie sprawdzając jego warunków.

Ale to złudne zabezpieczenie: w wielu przypadkach równie dobrze można nie mieć żadnej polisy, bo może się okazać, że gwarantowana przez nią suma nie pokryje kosztów wypadku, a te w przypadku nart potrafią być naprawdę wysokie. Pomyśl: jeśli przewrócisz się i złamiesz nogę na niedostępnym stoku, czeka cię zwiezienie helikopterem, operacja i pobyt w szpitalu, a potem - odpowiedni transport do kraju (czyli np. bilet na samolot, opieka w czasie lotu). Koszty pójdą w dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy złotych. Tymczasem polisę, która pozwoli ci ich uniknąć, kupisz już za kilkadziesiąt złotych za tydzień.

Bezpłatne, ale nie wszędzie

Polacy wyjeżdżający do krajów UE (także Norwegii, Islandii, Szwajcarii i Liechtensteinu) mogą się leczyć w ramach ubezpieczenia europejskiego - żeby móc z niego skorzystać, przed wyjazdem w najbliższym oddziale NFZ trzeba wyrobić tzw. kartę EKUZ . Jednak w przypadku nart to zdecydowanie za mało. Dlaczego? Dlatego, że pozwala jedynie na niezbędne leczenie na miejscu, na dodatek w ramach takich zasad, jakie obowiązują w danym kraju. A to oznacza, że jeśli np. w Polsce założenie gipsu jest refundowane, a w kraju, w którym przebywasz, nie, mimo karty EKUZ będziesz musiał za nie zapłacić z własnej kieszeni. Narciarzy jednak najbardziej może uderzyć koszt ratownictwa górskiego - o ile w Polsce w razie wypadku GOPR poleci po ciebie i zwiezie helikopterem za darmo, o tyle w wielu krajach (choćby popularnych Słowacji, Austrii czy Francji) trzeba za taką akcję zapłacić. Posiadacz karty EKUZ będzie musiał z własnej kieszeni pokryć także awaryjny powrót do kraju , a jeśli będzie miał pecha - również koszty samej wizyty u lekarza. W wielu stacjach narciarskich funkcjonuje tylko prywatna służba zdrowia, a do leczenia w takiej karta nie uprawnia.

Polisa, oprócz nieprzyjemnych niespodzianek w postaci kosztów ratownictwa i leczenia, gwarantuje także: odszkodowanie w razie wypadku, pokrycie szkód w razie potrącenia kogoś na stoku czy odszkodowanie za skradziony sprzęt. Decydując się na jej zakup, trzeba zwrócić uwagę na:

* zakres polisy. Dobre ubezpieczenie narciarskie powinno obejmować: koszty leczenia, następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW), transportu i akcji ratowniczej oraz OC i sprzęt. W przypadku wyjazdu na narty w Polsce koszty leczenia można pominąć;

* gwarantowaną kwotę ubezpieczenia - im wyższa, tym lepiej dla ciebie. Polisa, która jest podejrzanie tania w stosunku do innych, powinna wzbudzić twoją czujność. W razie poważniejszego wypadku prawdopodobnie nie wystarczy na pokrycie całkowitych kosztów.

Jeśli wyjeżdżasz z biurem podróży, które ubezpiecza cię w ramach usługi, dokładnie przeczytaj, co takie ubezpieczenie obejmuje. Może się okazać, że gwarantowane sumy są zbyt niskie, by np. pokryć dłuższy pobyt w szpitalu. W takim wypadku warto ubezpieczyć się dodatkowo samemu.

Zasada jest prosta: jeśli kwota gwarantowana nie wystarczy na wszystkie wydatki, różnicę będziesz musiał pokryć sam ;

* warunki. Niektórzy ubezpieczyciele zastrzegają, że zwracają wydatki za koszty leczenia od pewnej, określonej w polisie kwoty - np. 30 euro, co oznacza, że jeśli wizyta u lekarza albo wykupione leki będą kosztować mniej, zapłacisz za nie z własnej kieszeni. Zdarza się również, że w umowach znajdują się punkty, które określają, że jakiegoś zachowania (np. wypadek zdarzył się na schodach apartamentu, a nie na stoku) polisa nie obejmuje.

Pamiętaj: ubezpieczenie nigdy nie pokryje kosztów wypadku, do którego doprowadziłeś, łamiąc przepisy - np. jeżdżąc po zamkniętej trasie albo pod wpływem alkoholu;

* zasady, na jakich wypłacane jest ubezpieczenie. Najczęściej w polisie wpisana jest pewna kwota graniczna leczenia bezgotówkowego - np. 50 euro. Oznacza to, że jeśli leczenie kosztuje mniej, płacisz za nie z własnej kieszeni, a po powrocie występujesz o zwrot do ubezpieczyciela (sprawdź koniecznie, do kiedy musisz to zrobić i jakie dokumenty - paragony, diagnozę - dołączyć), jeśli więcej - odbywa się to bezgotówkowo. W tym drugim wypadku trzeba koniecznie (ty albo lekarz, numer całodobowej infolinii znajdziesz na polisie) skontaktować się z ubezpieczycielem, żeby uzgodnić, jaki niezbędny sposób leczenia pokryje polisa. Dlatego jej kopię - albo numer polisy i numer infolinii - zawsze musisz mieć przy sobie.

Dość wygodną, a mało kosztowną usługą jest tzw. assistance - dzisiaj właściwie już standard. Dzięki niemu nie będziesz musiał troszczyć się o zorganizowanie leczenia sam: to pracownik infolinii skieruje cię do właściwej przychodni, umówi na wizytę, a w wielu wypadkach - w razie potrzeby - zadba także o tłumacza. Fot. Marek Podmok?y / Agencja Wyborcza.pl

Im więcej wydasz, tym więcej dostaniesz

Dla narciarza najważniejszymi punktami ubezpieczenia są koszty leczenia i transportu oraz OC. Ten ostatni wiele osób traktuje po macoszemu, wykupując polisę z najniższą gwarantowaną kwotą. To poważny błąd, bo jeśli będziesz miał pecha i spowodujesz wypadek, w którym ucierpi inny narciarz, on albo jego ubezpieczyciel wystąpią do ciebie o pokrycie kosztów leczenia, w skrajnych przypadkach także o odszkodowanie.

Co oznaczają kolejne punkty w zakresie twojej polisy:

* koszty leczenia. Ubezpieczyciel zapłaci/pokryje wydatki za wizyty u lekarza, nagłe wypadki, pobyt w szpitalu, zakup leków itd., a w razie potrzeby - także za niestandardową opiekę, np. przyjazd bliskiej osoby do szpitala i opłacenie jej pobytu na miejscu albo specjalistyczny transport chorego do Polski. Żeby ten punkt miał sens, kwota gwarantowana powinna wynosić przynajmniej 20 tys. euro.

Pamiętaj: ubezpieczyciel nie zapłaci za leczenie, jeśli nie zgłosiłeś mu, że cierpisz na chorobę przewlekłą i choroba ta zaatakowała lub była przyczyną urazu w czasie wyjazdu na narty;

* koszty NNW - ten punkt gwarantuje ci odszkodowanie. Na podstawie opinii lekarskiej ustala się tzw. procent uszczerbku na zdrowiu i taki właśnie procent z gwarantowanej kwoty polisy dostajesz. Im jest więc ona wyższa, na tym więcej możesz liczyć;

* koszty ratownictwa - ubezpieczyciel pokryje koszty wysłania ekipy poszukiwawczej i ewentualnie helikoptera. Większa akcja - np. w razie porwania przez lawinę - zwykle zostanie wyceniona na równowartość kilkunastu tysięcy złotych;

* OC - ten punkt pozwoli na pokrycie strat innego narciarza, który ucierpi w spowodowanym przez ciebie wypadku;

* ubezpieczenie sprzętu gwarantuje, że ubezpieczyciel zwróci ci pieniądze (do wysokości sumy określonej w polisie) za sprzęt uszkodzony np. z powodu wypadku albo ukradziony. Ten punkt zwykle obwarowany jest warunkami dodatkowymi, które mówią np., że odszkodowanie się nie należy, jeśli narty zostały skradzione z niestrzeżonego miejsca (np. spod baru na stoku).

Marta Kowalska

Copyright © Agora SA