Na stoku nie tylko narty i snowboard

Kiedy Calum Clark, wiceprezes Amerykańskiego związku Narciarsko - Snowboardowego wybiera ośrodek do przeprowadzenia zawodów na skalę olimpijską, może rozważyć Tamarack w Idaho, gdzie, jego zdaniem 7 metrowa rampa pozwala snowboardzistom jeździć "wyżej, ostrzej i bardziej agresywnie". Może też pomyśleć o Beaver Creek w Colorado, słynnym ze stoku Birds of Prey, który uwielbiają narciarze wyczynowi.

- Częścią naszej strategii jest szukanie miejsc, gdzie jest najlepszy teren do przeprowadzenia zawodów - mówi Clark. Zależy mu też na obsłudze stoku, która podzielałaby sportową pasję i na zaawansowanej technologii zaśnieżania. - To wszystko składa się na najwyższej klasy doświadczenie narciarskie czy snowboardowe, nieważne, czy mówimy to o narciarzach rekreacyjnych czy wyczynowych - wyjaśnia.

 

Zobacz galerie na stronach Forbes.com:

 

Najlepsze ośrodki narciarskie

 

Najlepsze tereny do jazdy poza trasami

 

Luksusowe noclegi w kurortach

 

Osiem podróży, które zmienią Twoje życie

 

Wyprawy dla turystów ekstremalnych

 

Dobra wiadomość dla zagorzałych wielbicieli białego szaleństwa: te miejsca dostępne są dla wszystkich i często można tu robić więcej niż tylko jeździć na nartach czy desce - można spróbować chodzenia z rakietami, tubingu czy saneczkarstwa - wszystkiego co można robić na stoku. Do takich wyśmienitych narciarskich kurortów należą Cortina d'Ampezzo we Włoszech, Holmenkollen w Norwegii czy Petite-Riviere-Saint-Francois w Quebecu w Kanadzie.

Ceny jednodniowej wyprawy czy urlopu na nartach kształtują się od średnich, po całkiem wysokie. Wyprawa do parku narodowego czy stanowego położonego nieopodal, może kosztować nas tyle co benzyna, bilet wstępu i ewentualny posiłek, ale już wycieczka na weekend do narciarskiego kurortu, może szybko zacząć być odczuwalna dla kieszeni: wynajęcie sprzętu, karnety na wyciągi, hotel a nawet czasami przelot mogą łatwo osiągnąć znaczne wysokości. Dwoje dorosłych ludzi, na przykład, za weekend w Tamarack Resort zapłaci od 849 do 1719 dolarów - bez ceny przelotu i innych wydatków.

Mimo to, kosztowność takiej eskapady nie odstraszyła ponad 55 milionów ludzi, którzy odwiedzili amerykańskie kurorty narciarskie w sezonie 2006-2007. Choć była to liczba mniejsza niż w latach wcześniejszych, obfite opady śniegu w USA mogą odwrócić ten trend. W Stanach, średnia głębokość pokrywy śnieżnej w okresie czterech tygodni między styczniem a lutym w 2007 roku wyniosła 3,8 cala (około 9 centymetrów); póki co w tym roku wynosi 6,3 cala (ponad 15 centymetrów), jak wynika z danych National Weather Service.

- Aby przygotować się na takie ilości białego puchu, amatorzy białego szaleństwa zaopatrują się w sprzęt - mówi Alicia Allen, rzecznik związku handlowego SnowSports Industries America - często zaopatrują się w rakiety i narty z podwójnymi czubami pozwalające na większą swobodę skrętu. Od 2006 roku sprzedaż tych artykułów w specjalistycznych sklepach wzrosła odpowiednio o 21% i 32%, co może być sygnałem nadchodzącego trendu większej różnorodności sportów zimowych w dużej mierze zdominowanych przez narciarstwo alpejskie i snowbarding.

- Ludzie czują się uwięzieni w domach, zwłaszcza jeśli nie jeżdżą na nartach albo na desce - mówi Bobbi Sankey, koordynator ds. marketingu American Hiking Society - Choć przecież, trekking, chodzenie z rakietami, czy biegówki są równie przyjemnymi sportami zimowymi - dodaje.

Trekking zimowy nie wymaga dużych ilości sprzętu - wystarczą porządne pochłaniające pot ubranie, które zapewni, że piechur nie zmarznie i odpowiednie buty, w których nie będzie się ślizgał. Na wyprawę warto też zabrać ze sobą wysokiej jakości jedzenie i wodę.

Kilka ulubionych zimowych tras Sankeya to szlaki w Hollowell Park w Rocky Mountain National Park i szlaki w Wasatch Mountains niedaleko Salt Lake City. Te rejony słyną również ze świetnych stoków takich jak Park City w Utah i Beaver Creek, gdzie kurorty oferują odwiedzającym cały wachlarz sportów zimowych, jak na przykład łyżwiarstwo, bobsleje czy jazda na skuterach śnieżnych.

Ludzie, którzy lubią wyjeżdżać za granicę też mają szereg opcji do wyboru. Turyści mogą zainteresować się historią narciarstwa w Holmenkollen w Norwegii, gdzie, koło słynnej wysokiej na 110 metrów skoczni, mieści się najstarsze muzeum narciarstwa na świecie. Kitzbühel w Austrii kusi niezliczonych narciarzy stokami, których nachylenie sięga czasem 85 stopni, co daje ogromne możliwości poszukiwaczom narciarskich przygód.

Ci, którzy nie lubią zbędnych komplikacji powinni spróbować tubingu. Według badań przeprowadzonych w zeszłym roku przez National Ski Areas Association 51% ze 175 amerykańskich kurortów narciarskich dawało odwiedzającym możliwość szaleńczego zjazdu po stoku na gumowym kole.

- Tubing jest bardzo prosty - mówi Troy Hawks, rzecznik NSAA - Wiele kurortów uważa go za ciekawą alternatywę dla sportów na otwartej przestrzeni - dodaje.

Copyright © Agora SA